Problem z ziemi włoskiej a umowy śmieciowe
Pozew o ustalenie istnienia stosunku pracy.
Jak wiemy, wiele mówi się ostatnio (w mediach i na Wiejskiej) o pomocy dla obywateli, którzy związani byli z pracodawcą „śmieciowym węzłem prawnym...”. Po latach ignorowania problemu (nie tylko w Polsce - patrz np. „Kapitał w XXI wieku” Thomasa Piketty) władze wprowadzają ad hoc przepisy mające pomóc tej grupie pracowników, która w istocie znalazła się na śmietniku.
Koronawirus nie wybiera- podobnie jak odór śmietnika.
Smrodek jest wyjątkowo demokratyczny...-przesiąkają nim aktorzy, barmani, kelnerki, sprzątaczki, kierowcy, monarchowie...
Oczywiście w tej dramatycznej sytuacji musimy sobie pomagać nie oglądając się na „kolor” umowy czy jej brak.
Warto jednak zastanowić się, czy w perspektywie czasu kosztami pomocy dla obywateli znajdujących się na śmietniku nie powinni być obciążeni wyłącznie beneficjenci śmieciówek. Czy po uporaniu się (miejmy nadzieję) z wirusem nie powinni odbyć dłuższych wakacji na wysypisku?
Z pewnością służyć temu będzie spodziewany wysyp pozwów o ustalenie istnienia stosunku pracy (o uznanie, że umowa zlecenia, czy inna śmiecióweczka to nic innego, jak umowa o pracę).
Miejmy nadzieję, że ta twarda dziejowa nauczka spowoduje, że przynajmniej „po szkodzie” zmądrzejemy, że do hymnu narodowego nie będziemy musieli dopisać po Kochanowskim -
„Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.”
Czego sobie, pracownikom i uczciwym pracodawcom życzę.
Przemysław Dziubak
⬇️