SYNDROM SZTOKHOLMSKI - Pro publico bono!

Syndrom sztokholmski – stan psychiczny, który pojawia się u ofiar porwania lub u zakładników, wyrażający się odczuwaniem sympatii i solidarności z osobami je przetrzymującymi. Może osiągnąć taki stopień, że osoby więzione pomagają swoim prześladowcom w osiągnięciu ich celów lub w ucieczce przed policją.- https://pl.wikipedia.org/wiki/Syndrom_sztokholmski

Czytelników przepraszam, że przypominam czym jest „syndrom sztokholmski”, jednak skoro zapomnieliśmy o brzmieniu podstawowych przepisów (https://www.lexstrada.pl/blog/224) - w koronawirusowej burzy medialnej, syndrom sztokholmski może się kojarzyć ze specyficznym ( jak wiemy) podejściu Szwedów do koronawirusa. 

To zupełnie inny problem!

W obserwowanej przez Kancelarię reakcji oszukiwanych i okradanych (np: śmieciówki, niewypłacanie za nadgodziny itd.), na przestrzeni ostatnich lat pracowników widać modelowe przykłady postaw wynikających z działania owego syndromu - „jest skutkiem psychologicznych reakcji na silny stres oraz rezultatem podejmowanych przez porwanych prób zwrócenia się do prześladowców i wywołania u nich współczucia.”

Ale do rzeczy.....

Podmiot:

Do kancelarii zgłasza się okradana od lat sprzątaczka (czy sprzątacz), który jak twierdzi jej (jego) pracodawca (oraz wielu doktrynerów i sędziów) zawarł umowę zlecenia miast umowę o pracę, gdyż:

  • zawsze marzył o umowie zlecenia
  • przeczytał ją dokładnie 
  • przeanalizował kodeks pracy oraz utrwaloną linię orzecznictwa [znalazł trochę czasu pomimo, że (jak głoszą statystyki) czytamy jak opętani] .
  • Został poinformowany przez przyszłego szefa o różnicach pomiędzy umową o pracę a cywilnoprawną
  • a w ogóle, jeśli jest inaczej niż wyżej to „widziały gały, co podpisywały” ale przecież coś tu brzydko pachnie...

Przedmiot umowy:

      - sprzątanie pomieszczeń pod kierownictwem przy jednoczesnym wyartykułowaniu w umowie braku podległości służbowej

      - sprzątanie własnym mopem i własnymi środkami czystości przy jednoczesnym zapewnieniu owych przez zleceniodawcę

      - sprzątanie o dowolnej porze przy jednoczesnej konieczności wykonywania zlecenia w godzinach 8.00-16.00

     - nielogiczności wyżej wynikają jedynie  z niezrozumienia zasad współżycia społecznego oraz nieznajomości podstawowych zasad „science- fiction”

Wynagrodzenie. 

        - wynagrodzenie (na stole)- w wysokości 400 zł miesięczne 

        - wynagrodzenie (pod stołem) - 2.600 miesięczne

        - działania powyżej wskazane wynikają z utrwalonej linii praktyki społeczeństwa ceniącego sobie (jak wiemy) walory praworządności oraz przestrzegającego zasad konstytucyjnych.

Znamiona syndromu sztokholmskiego: 

„Panie mecenasie...Co mam zrobić? Zawsze nam płacił pod stołem”, okradał nas nie płacąc za nadgodziny. Nie zapewniał urlopu.... Nie płacił należnego ZUS-u. No tak, ja mu w tym pomagałem ale... „robiłem to żeby nie psuć atmosfery...wszyscy tak robili. - „pro pulico bono”

Zakomunikował wczoraj, że będzie płacił mniej, bo wiecie...„widmo wirusa krąży po Europie” a Państwo nie zapłaci, bo nie ma pieniędzy pomimo, że na ZUS tyle od lat płacimy ......

A ja Panie Mecenasie nie chciałbym psuć relacji z mym szefem złodziejem...bo wie Pan Panie mecenasie miasto małe, wielu u niego pracuje, zarabia u niego...On okrada wielu, więc jest szanowany....Rozumie pan Mecenasie?

A do sądu to raczej tak niechętnie bym poszedł, bo to wie Pan Mecenasie, Sąd jednak to stres a i o świadków trudno będzie bo kto prawdę powie? On wszystkich na „kasę rąbie” to i wszyscy kłamać będą...- wie Pan solidarność taka ..jak ktoś prawdę powie to straci pracę i bidulka już nie będzie okradany...

Panie Mecenasie… Co mam zrobić?

Proszę o pomoc ale raczej bez sądu, wezwania do zapłaty i świadków… Słyszałem, że jest pan skuteczny.

Aha i mam nadzieje, że mecenas to zrobi ..no wie Pan...”pro publico bono” czy jakoś tak...

Porada prawna

Sytuacja koronawirusowa wzmacnia objawy syndromu sztokholmskiego.

Jest to tym bardziej niepokojące, że można spodziewać się pakietu  pokoronawirusowego, który zbliżony będzie do ustawy antykryzysowej z roku 2009 -Ustawa z dnia 1 lipca 2009 r. o łagodzeniu skutków kryzysu ekonomicznego dla pracowników i przedsiębiorców (Dz. U. Nr 125, poz. 1035 z późn. zm.), której zapisy łagodziły skutki kryzysu, które ponieśli przedsiębiorcy (słuszne i chwalebne) -jednak kosztem zapisów ograniczających prawa pracowników....

Skutek był taki, że za błędy WIELKIEGO KAPITAŁU zapłacili głównie przedsiębiorcy i pracownicy.

Ci drudzy zaczęli szybko zdradzać objawy charakterystyczne dla syndromu sztokholmskiego....Obecny kryzys koronawirusowy może to pogłębić ..., chyba, że uczniowie szkół średnich, studenci prawa i ekonomii poświęcą się w (preferowany dziś) „zdalnym nauczaniu” lekturze Thomas Pikettyego

https://pl.wikipedia.org/wiki/Thomas_Piketty

Czytajmy -Pro publico bono!